Kiedy wpadasz w pułapkę własnego brzmienia, najlepiej przestawić wszystko o 180 stopni. Z takiego założenia wyszedł duet Mount Kimbie i na swoim trzecim albumie „Love What Survives” postawił praktycznie wyłącznie na żywe instrumenty, ograniczając rolę syntetycznej elektroniki do minimum. Przyniosło to wyśmienity skutek pod postacią jednej z najlepszych płyty 2017 roku i to nie tylko w dziedzinie muzyki tanecznej i jej okolic. Wielu po premierze tego albumu zadawało sobie pytanie, czy Mount Kimbie to jeszcze duet czy, już pełny zespół muzyków. Będziemy mieli okazję sprawdzić to już wkrótce na Open’erze!